— Jak się masz! — rzekł — do Sewerynka przyszedłeś?
— Tak, panie doktorze, właśnie czekam na niego.
— Dobrze, a cóż tam twój dziadzio? zdrów? co robi?
— Zdrów, a robi to, co i zawsze... gazety czyta. Dziadzio bardzo lubi czytać gazety.
— Spodziewam się, każdy rozumny człowiek pragnie wiedzieć, co się dzieje na świecie. Przypuszczam, że i ty jak dorośniesz, nabierzesz zamiłowania do poważnej literatury, gdy już dość bąków nazbijasz, piłek nagubisz i latawców napuszczasz z Sewerynkiem. No, baw się, baw, pókiś jeszcze dzieciak, wyrabiaj w sobie siły, żwawe ruchy, śmiałość. Dziadkowi kłaniaj się odemnie i proś, żeby wieczorem do pani rotmistrzowej przyszedł... będzie tam gość z Warszawy. Pamiętajże, powtórz, że z Warszawy.
— Powtórzę, panie doktorze. A jeżeli dziadzio zapyta, jaki gość, co mam powiedzieć?
— Powiesz, że przyjechał kapucyn, ten, co niedawno był w Rzymie.