Strona:Klemens Junosza - Dziadowski wychowanek.djvu/38

Ta strona została skorygowana.

ruje Budzik Pankracy, z kochania poczciwego, profesji stolarskiej, na wędrówkę idący“.
Piotr nagle poczerwieniał na twarzy.
— Jak? jak? czytaj-no jeszcze raz!
Jaś powtórzył, tym razem już prędzej i wprawniej, odczytał jeszcze raz i jeszcze raz, a Piotr za głowę aż się trzymał.
— Szaraczkówna! Budzik!! — powtarzał, — Aniela... Aniela...
— Co z wami, dziadziu?! — pytał przestraszony dzieciak, nie wiedząc, jak ma wzruszenie Piotra zrozumieć.
— Mocy Boska! — mówił stary, nie zważając na Jasia, — żem ja też pierwej do tej książki nie zajrzał!...
— Co wy mówicie? co wam jest? czemuście się tak przestraszyli?
— „...Kochania poczciwego, profesji stolarskiej“. Prawda, prawda! to on się do tej profesji sposobił...
— Kto!?
— Proś, dziecko, Pana Jezusa; proś, żeby Piotrowi jeszcze parę miesięcy po tym świecie chodzić pozwolił! Proś gorąco! — mówił Piotr drżącym od wzruszenia głosem...





IV.

W kilka dni po tej rozmowie, Piotr, wydobrzawszy nieco, poszedł z Jasiem do pana Wawrzenieckiego, organisty, któremu pozostawił Jasia na