Strona:Klemens Junosza - Dziadowski wychowanek.djvu/69

Ta strona została skorygowana.

się, zmarniał, po śmierci żony krzynkę napijał — i niedługo potem zmarł, a zaś Pankracy syn, stolarz dobry, na roboty chadzał, — najwięcej przy budowie kościołów robił, to znawcy odchwalić się nie mogli. Pytam ja onego chłopa, czy był żonaty Pankracy? Nie mógł mi zrazu powiedzieć. Coś mu się ochapiało, że ludzie gadali... Ale, powiada, ludzkie gadanie! jednem uchem wleci, a w głowie nic nie pozostanie...
— Tu się więc ślad urwał?
— I ja tak myślałem... Ale chłop powiada: nie frasujcie się, Piotrze, rozpytam ja między babami, oneć to wszystkie plotki znają.
— Zapewne...
— Zaczął od swojej. Szkaradną kobietę miał: sucha, jak ta wierzba, co złe w niej siedzi, skąpa... a jak, bywało, rozpuści język, to uciekać choćby za dziesiątą wieś. Na gorzałkę była łasa. Tedy kupiłem gorzałki we flaszce i weszliśmy do tego chłopa do chałupy. Z miejsca małośmy po łbach nie wzięli, bo baba gości nie lubiła — ale wypiwszy raz, drugi i trzeci, udobruchała się przecie.
— No?
— Zapytałem okolicznie... tłumaczyłem, jako swojak jestem, jakom po świecie wędrował i przyszedłem na starość dawne kąty zobaczyć... Dość, że się babie język rozwiązał. Powiedziała, że Budnik Pankracy ożenił się z Szaraczkówną Anielą, córką gajowego, i że wyniósł się z nią do miasteczka, aż za Płock. Ucieszyłem się z tej wiadomości i pytam, gdzie ślub brali? Powiada baba, że w Osinach,