Strona:Klemens Junosza - Dzień ś. Józefa.djvu/10

Ta strona została uwierzytelniona.

nieprzebranych skarbów uczuć i czystszéj nad każdą inną, świętszéj nad wszystkie — rodzicielskiéj miłości. To ciepło, wolne już od płomienia, dymu i sadzy — ale ciepło które nie stygnie i nie umiera, a da się tylko porównać z jedném najwyższém ciepłem jasnego słońca.
Oparty na ramieniu młodego człowieka dziadek, chciał go jakoś ośmielić, zachęcić, dawał mu do zrozumienia, że chętnie widziałby go synem swoim.
— Bo tobie tylko jednemu — mówił — mógłbym zostawić to...
Nie dokończył.
Krzyk rozpaczy wyrwał się z piersi starca...
Środkiem ogrodu płynął wartki strumień, który wpadał niedaleko do rzeczki, co po deszczach wiosennych szerokiém płynęła korytem.
Ponad strumieniem rzucona była kładka na wpół spruchniała.