Kupił go bez namysłu, bo i dlaczego miałby nie kupić?
Lichtarz był porządny, nie zanadto wysoki, ani zbyt nizki, średniej wielkości, w samą miarę... Używał go Abram tylko w święto i cieszył się, patrząc na tak piękny a niedrogi nabytek. Obiecał najmłodszej córce, że jej da ten lichtarz w posagu i dziewczyna pyszniła się już naprzód z tego bogactwa, tem bardziej, że wszystkie prawie jej towarzyszki zaledwie marzyć mogły o mosiężnych...
Któż zgadnąć może, jakich sposobów używa szatan, aby sprowadzić na człowieka nieszczęście. Nie żałuje on na ten cel ani brylantów ani złota — cóż dopiero mówić o srebrze.
Wróg ludzi bogaty jest; nie mógł dostać się do Abrama przez skórki, osiągnął cel przez srebrny lichtarz...
Kiedy Mateusz odsiadywał swoją pokutę w kozie, na Abrama spadło też nieszczęście... Odwiedziła go policya i przyczepiła się do lichtarza. Zabrali go jak swoją własność; przytem narobili plotek, że to lichtarz kradziony, że jakiemuś obywatelowi złodzieje ściągnęli takich sześć, a prócz tego srebrne łyżki, widelce, noże i inne kosztowności.
Strona:Klemens Junosza - Fotografie wioskowe.djvu/124
Ta strona została skorygowana.