— Panie prezydencie — rzekł Judka, — w handlu gniewu niema; ja coś opuszczę, ja już nie chcę być cały Macher, ja będę trochę tylko... niech ja będę maleńki, bardzo maleńki... Macherek.
— Dobrze ale...
— Ja tyle nie mogę...
— To niech cię dyabli wezmą; nie będziesz Macherek!
— A co ja będę?
— Ty będziesz... będziesz... — burmistrz sam nie wiedział czem Judka ma być, ale przy drzwiach stał uzbrojony żołnierz. Burmistrz spojrzał na niego i rzekł do Judki: — będziesz Pistolet.
Ojciec Icka przeraził się.
— Pistolet! — zawołał — pistolet! taki co wystrzeli... ja nie mam chęci być pistolet.
— Mówiłem ci już... masz wóz i przewóz... wybieraj.
Wtenczas Judka zaczął kombinować i pomyślał, że lepiej być Pistoletem darmo, niż Macherem za pieniądze... pomyślał i zaraz zhardział. Nie potrzebował łaski, żądał tego co mu przecie z prawa należy. Podniósł głowę, podniósł trochę głos i rzekł:
— Dobrze, ja jestem biedny, niech mi pan da skarbowe nazwisko.
Strona:Klemens Junosza - Fotografie wioskowe.djvu/134
Ta strona została skorygowana.