Strona:Klemens Junosza - Fotografie wioskowe.djvu/140

Ta strona została skorygowana.

Czy to dzięki perswazyom Icka, czy dla innej przyczyny, pan Maciej nie żenił się, chociaż matki, mające córki na wydaniu, spoglądały na niego bardzo przychylnie.
Człowiek był w sile wieku, około lat trzydziestu sześciu sobie liczył. Wysoki, postawny, przystojny, miał duże ciemne oczy, wysokie czoło, wąs zawiesisty, a chociaż prawie ciągle w domu przesiadywał i jak odludek żył, jednak, gdy się czasem w towarzystwie pokazał, umiał być miłym, zajmującym i dowcipnym. Za młodu podróżował, kawał świata zwiedził, miał ładną biblioteczkę, czytał wiele, wyrażał się z łatwością i zręcznie. Dla kobiet był uprzedzająco grzecznym, ale głębszego wrażenia na nim nie robiły. Patrzył na nie, jak na ładne obrazy w galeryi, lecz wcale nie zdradzał chęci, żeby którym z tych obrazów swój dom przyozdobić.
Starsze panie, ciotki i kuzynki, niezmiernie do swatania gorliwe, urządzały na pana Macieja formalną obławę. Zdawało się parę razy, że już, już wpadnie w sieci; ale wymknął się zawsze cichaczem, jak stary wilk z kniei, przycupnął w swej Walentówce i na dłuższy czas znikał z horyzontu.
Jako kawaler, nie obawiał się damskiego najazdu, gdy zaś jaki sąsiad z misyą dyplo-