że nosek jak u posągu, to znaczy, że jest grecki, stylowy nosek; usta różowe o prześliczym rysunku... rączka, nóżka jak u dziecka.
— Widzę, że to jakiś fenomen.
— Zapewne że fenomen... a przytem — dodała, głos zniżając, — oprócz wdzięków, edukacyi, talentów, dobrego ułożenia, pięćdziesiąt tysiączków na stół, drugie tyle po najdłuższem życiu i speranda na bogatego stryja, wdowca bezdzietnego, który (niech tam sobie sto lat żyje) ma astmę w ostatnim stopniu, reumatyzm, cierpienie wątroby i co rok chudszy i mizerniejszy powraca z Karlsbadu. Ten stryj, trzeba ci wiedzieć, ma kamienicę w Warszawie, gotówkę w kilku bankach i wioskę na Kujawach. I cóż ty na to?
— A no, nic.
— Nic? całkiem, zupełnie nic?
— Niewiele więcej, moja ciociu.
— Wiesz co, że jesteś niebotyczny! Żebym do stuletniego starca mówiła, to bardziej zainteresowałabym go, niż ciebie.
— Ależ ja słucham, ciociu, z największą uwagą... tylko mam takie usposobienie, że nie okazuję wrażenia.
— Aha! więc jest wrażenie nareszcie...
— Naturalnie że jest.
Strona:Klemens Junosza - Fotografie wioskowe.djvu/149
Ta strona została skorygowana.