targa sieć pajęczą, w którą wpadła niebacznie... aż wreszcie zmęczony, wyczerpany z sił, zamilkł... i oddał się smutnym myślom.
Trzeba mieć szczęście doprawdy. Interesował się losem pana, szukał go... i został posądzony o zbrodnię. Już się wyplątał, już był wolny, już miał otwartą drogę przed sobą i wpadł w grube łapy tych niedźwiedzi! Myślał, że wieczorem, ubrany w atłasową kapotę i czapkę futrzaną, zasiądzie do wieczerzy, że będzie jadł szczupaka i chałę; tymczasem niewiadomo w jakiem miejscu zasiądzie i niewiadomo co będzie jadł, może wcale nic. Bronił się jak lew i został związany jak baran, kąsał jak tygrys, a jest jak kot w worku; wykręcał się chłopom jak wąż mądry, a siedzi w pułapce jak najmarniejsza mysz. Trzeba mieć szczęście! W tej chwili Ruchla przyrządza rybę dla Icka, jak zwyczajnie żona dla męża... może piecze ciasto, może gotuje kawałek mięsa i myśli, że Icek to będzie jadł z wielkim smakiem...
Już jest blizko południe, wóz toczy się po wyboistej drodze, trzęsie okropnie, wszystkie kości od takiej jazdy bolą, a powróz wpija się w ręce, kaleczy je. Według chłopskiego pojęcia, im większa zbrodnia, tem przestępca silniej powinien być skrępowany, a Icek w oczach chłopów był zbrodniarzem strasznym, tem stra-
Strona:Klemens Junosza - Fotografie wioskowe.djvu/179
Ta strona została skorygowana.