w wielkim mosiężnym lichtarzu, wykaligrafował jak mógł następujące orędzie: „Doniesiam jaśnie wielmożnej pani co jestem w drodze i co ciągle pana gonię wydawałem już dużo pieniędzy na kosztów i to co jaśnie pani dała wcale nie wystarczy będę musiał dokładać ze swoich a jak zabraknie to dopożyczę tym czasem zrobiłem już bardzo dużo znalazłem więcej niż sam chciałem znalazłem powozów dwa karych koni siedem prócz tego co zastrzelony i Wojciechów stangretów dwa — pana to mi jeszcze brakuje ale kiedym już tyle znalazł to spodziewam się że i jego znajdę bo od tego nie chwaląc się mam kawałek głowy z przeproszeniem i uszanowaniem. Icek Pistolet.“
Zaadresował i osobiście odniósł list na pocztę.
Na radzie postanowiono, żeby gonić dalej za czwórką i powozem. Chociaż ślad zginął, nic łatwiejszego jak go odnaleźć, trzeba tylko posłać kilku żydków do okolicznych wiosek, a dowiedzą się, przez którą powóz przejechał i w jaką się stronę skierował... Zabawi to niedługo, najwyżej dzień, może półtora, ale będzie dokładnie i dobrze, a przytem kilku młodych żydków, nie mających żadnego specyalnego zatrudnienia, zarobi po rubelku.
Tak się stało.
Strona:Klemens Junosza - Fotografie wioskowe.djvu/191
Ta strona została skorygowana.