mieć wymówkę na wypadek, gdyby ją gwałtownie na dłuższy czas zapraszano.
Pan Maciej był uszczęśliwiony; pod owe „żadne rzeczy“ dał wóz drabiniasty, ciotkę ulokował w powozie i pojechał do Zawalina tą samą drogą, na której miał tak niespodziewane i zarazem tak miłe przygody.
W Zawalinie ciotkę i siostrzeńca z otwartemi przyjęto rękami. Starsze panie popłakały się, przypominając sobie dawniejsze czasy, wspólnych znajomych, zabawy... a panna Helena bardzo ciotce do gustu przypadła... Owa wizyta „na krótko“ i „prawie bez rzeczy“ trwała kilka tygodni, i tak się jakoś złożyło, że i babcia i ciocia przyszły do przekonania, iż Helenka stworzona dla pana Macieja, a pan Maciej dla niej, i że wyraźnie są przeznaczeni jedno dla drugiego. Ponieważ panna Helena do pewnego stopnia podzielała to zdanie, a pan Maciej nie myślał długo zwlekać, więc porozumienie się przyszło bardzo łatwo i zaręczyny się odbyły.
Pani ciotka była bardzo szczęśliwa, że nareszcie Maciuś jej wyjdzie na człowieka, że będzie miał swój dom i rodzinę.
— Teraz — mówiła — spokojna już jestem o ciebie. Helenka, chociaż na pozór taka spokojna i łagodna, weźmie cię dobrze w ręce.
Strona:Klemens Junosza - Fotografie wioskowe.djvu/222
Ta strona została skorygowana.