I za co go prześladowali? Za co grozili mu karami, sądem, a niekiedy nawet dobrym nabojem śrótu?
Musimy się zapoznać bliżej z Mateuszem. Niebogaty człowiek to był. Miał całej fortuny dziewięć morgów, z serwitutem na lesie i na ugorach; miał stodołę, oborę i zwykłe chłopskie obejście, konia, kilka sztuk bydła, trochę gadziny... Dla jednego byłoby to aż nadto, ale Mateusz nie był jeden. Nie licząc dozgonnej towarzyszki życia, miał dwóch synów, dwie synowe, córkę i zięcia. Wszystko to siedziało na owych dziewięciu morgach, chciało jeść dobrze, ubierać się, a nawet i pieniądze składać — bo już taka ludzka natura: jak kto ma grosz, to chce dwóch, — ma dwa, żąda pięciu, a potem mu już i tysięcy mało.
Mateusz gospodarstwo dzieciom oddał, a sam przemysłem własnym żył — tyle, że mu od czasu do czasu jeść dali w chałupie. I tam co prawda rzadkim gościem bywał. Czasem nadwa, na trzy dni znikał, i nie wiadomo gdzie się podziewał. Gospodarstwa nie lubił, głównie polowaniem się trudnił; czasem w dobrej kompanii po drzewo do cudzego lasu się wybrał i sosenkę lub dębczaka tak cicho wywiózł, że straż nie domyśliła się wcale; czasem znów puszczał się w drogę na dłużej, w dalsze okolice,
Strona:Klemens Junosza - Fotografie wioskowe.djvu/24
Ta strona została skorygowana.