Strona:Klemens Junosza - Fotografie wioskowe.djvu/34

Ta strona została skorygowana.



III.

Kiedy się stało to nieszczęście, że ziemia się zapadła i Abram z gęsią znikł w przepaści — to była chwila okropna...
Jedno gęgnięcie krótkie, urwane w połowie, ostatnie, jeden jęk przeciągły, trzask łamanego chróstu czy gałęzi, a potem cisza... cisza, ciemność i chłód...
Abramowi zdawało się, że spada długo, bardzo długo, choć w rzeczy samej w oka mgnieniu na dnie owej przepaści się znalazł; gęsi zapewne nie zdawało się nic, bo raz, jako gęś, nie miała wyrobionego sądu o rzeczach, a powtóre Abram ją tak fatalnie przygniótł ciężarem swego ciała, że od razu wyzionęła ducha...
Na głowę Abrama spadła cała fura chróstu, za kołnierz nasypało mu się z garniec śniegu...
Na razie, oszołomiony, przytomność stracił — i upłynęło pewnie z dziesięć minut, zanim