nawet śmierć przed wami stanęła, to wy nie wypuścilibyście swojej kochanej fajki od gęby...
— Wypuściłbym...
— Aj, aj! no, nie spodziewałem się po was takiej gwałtowności...
— Wypuściłbym fajkę dlatego, że skorobym wiedział, że mnie zaraz śmierć czeka, to mówiłbym pacierz i prosił Boga miłosiernego, żeby mi odpuścił grzechy...
— Alebyście się bardzo lękali?...
— Czego?
— Śmierci!
Chłop się roześmiał.
— Mój Abramie — rzekł, — nie wiem ja, jakie są wasze żydowskie stare zakony, ale podług naszego, śmierci się lękać nie godzi, a i niema też czego. Pan Bóg życie daje i Pan Bóg je odbiera, a przeciw woli Jego żaden mocarz nie poradzi. Niema się czego bać, bo naprawdę umiera tylko ciało, a duszę Pan Bóg bierze i podług zasługi sprawiedliwość jej wymierza. Dobra śmierć to jest łaska Boża, i każdy człowiek powinien się modlić, aby dobrze umarł.
Abram obruszył się:
— Co wy pleciecie dziwnego, mój Mateuszu. Małe dzieckoby tego nie powiedziało.
Strona:Klemens Junosza - Fotografie wioskowe.djvu/49
Ta strona została skorygowana.