Strona:Klemens Junosza - Fragment.djvu/2

Ta strona została uwierzytelniona.
Fragment.



Wiosenny dzień zajaśniał w całym blasku...
Różany kwiat wspaniale się rozwinął,
Srebrzysty zdrój wił się jak wąż po piasku.
W zieleni łąk, a dalej w boru ginął,
Blask słońcu kradł i brylantami płynął.

Nad brzegiem wód ustrojon w jasne szaty,
Stał lilii kwiat, jak puch łabędzi biały,
I patrzył w toń, a wody lekko drgały
I szeptem swym z tą lilią rozmawiały,
A muszek rój wtórował im skrzydlaty...

Jakowyś szmer szerzyły stare drzewa.
Z sitowia ptak to rwie się, to zapadnie,
W oddali gdzieś dziewczyna piosnkę śpiewa...
A lipa cień na głowy kwiatów kładnie...
Więc chłopiec rzekł:
— Jak na tym świecie ładnie!
....................
Słoneczny skwar jak ogniem z nieba palił
Wśród złotych pól; pszeniczny kłos dojrzewał,
Maleńki ptak na drzewie się rozżalił,
I smutek swój i boleść swą opiewał,
Bo gniazdko mu grom z drzewem wraz obalił.

Z północnych stron, zkąd wieją wichry mroźne,
Wychyla twarz olbrzymia chmura czarna,
Błyskawic wąż wyzwania rzuca groźne
I wicher zcichł i cisza jest cmentarna...
I z ciężkich chmur padają lodu ziarna...

W tem upadł grom... w wieżycy strzaskał belkę.
Płomienny wąż opasał nizkie chaty,
A wicher niósł tę burzę niszczycielkę,
Co chciałaby z swych torów zepchnąć światy.
Młodzieniec rzekł:
— Jak życie to jest wielkie!
....................
Jesienny chłód zwiał liście z drzew korony
I każde z nich jak szkielet stało smutnie;
Pusto wśród pól... zamarły ich zagony...
Umilkły już słowiki, lasów lutnie...
U wiejskich wrót ponure kraczą wrony.

Zimowy chłód do chaty wchodzi zwolna;
Na długi czas zapasy robić każe,
Bo idzie już ta ciężka i mozolna,
Co mrozem nas i śnieżycami karze,
Co w żyłach krew — jak wodę zmrozić zdolna.

Posępnie jest na świecie i grobowo,
Gdzie rzucisz wzrok, masz wszędy błoto brudne,
Na skrzydłach swych wiatr niesie chmurę płową...
I w dziuplach drzew puhacze huczą z sową...
Powiedział mąż:
— Jak życie to jest trudne!
....................
W grudniową noc wiatr zerwał się złowrogi,