bnie. Była ona nie jak powiewna Gracya, ale raczéj jak Cerera, niosąca ludzkości dojrzałe zboże i owoce jesieni.
Pan Kalasanty uśmiechał się na ten widok.
— Oto — myślał sobie w duchu — jest kobieta którą uszczęśliwiłem, spojrzcie na nią i dajcie mi patent na wzorowego męża, którego kopije warto po całéj Europie rozesłać.
Jakże się mylił poczciwiec!
Wszakże to była nieszczęśliwa istota, z sercem spragnionem miłości i wzniosłych zachwytów.
To był tylko słaby bluszcz, rad się opleść na silnych ramionach dębu.
To była marzycielka, tęskniąca przez dzień cały i spowiadająca się wieczorami gwiazdom.
Była to eteryczna dusza w silnem ciele. Gołębica uwięziona w moździerzu...
Przyszły też panienki wraz z nauczycielką ubraną bardzo skromnie, ale elegancko i świeżo. Zresztą, téj niepotrzeba było ani strojów wyszukanych, ani dekoltowanych sukien, była ładną, a to najbardziéj stroi.
Towarzystwo zaczęło się zjeżdżać.
Coraz to odgłos dzwonków i janczarów rozlegał się na dziedzińcu, coraz to który automedon rozdarł powietrze huknięciem z bicza nad uszami spienionéj czwórki, a w przedpokoju rosła góra salop, płaszczów, futer i burek.
Kalosze damskie i męzkie zaścielały podłogę, niby ciężkie pancerniki, obok lekkich łódek rybackich.
Damy zasiadły na kanapach i sofach, w strojach przedhistorycznych, a panowie dźwigali na sobie kolekcyę fraków, przedstawiającą dokładnie przemiany tego europejskiego stroju od czasów pierwszéj rewolucyi francuzkiéj, aż do upadku Napoleona III i republiki dzisiejszéj.
Były one i krótkie i długie i wązkie i szerokie i ucięte równo i zakończone śpiczasto. Ciekawe zaprawdę studyum dla historyka krawiecczyzny z końca XVIII i początków XIX stulecia.
Damy, którym wiek nie pozwalał jeszcze zajmować pozycyi kanapowéj i nie dawał prawa spokojnego drzemania podczas tańców, zasiadły na krzesełkach poustawianych wzdłuż ścian i oczekiwały hasła rozpoczęcia zabawy.
Młodzież zaś w oczekiwaniu także tego hasła, zajęła stanowisko w pokoju sąsiednim, gdzie paliła papierosy i zajmowała się rozmową nie wychodzącą poza granice kwestyj agronomicznych i teoryę hodowli inwentarza.
I są ludzie, którzy utrzymują, że nasza młodzież niedostatecznie bawi damy podczas zebrań towarzyskich; ja ośmielam się twierdzić przeciwnie.
Młodzież w towarzystwie albo tańczy, albo ucieka na papierosa: w pierwszym razie bawi damy, w drugim nie nudzi ich pospolitą rozmową i powtarzaniem frazesów starych i zbitych jak żydowskie pantofle.
Czegoż można żądać więcéj?
Strona:Klemens Junosza - Guwernantka z Czortowa.djvu/17
Ta strona została uwierzytelniona.