Strona:Klemens Junosza - Guwernantka z Czortowa.djvu/23

Ta strona została uwierzytelniona.

życie, które wszyscy zaczynamy jednakowo, a kończymy... najrozmaiciéj, chociaż na pozór jednakowo także.
Nasza dobra znajoma, pani Helena, ta istota spragniona, chociaż tych pragnień jasno nie umiejąca określić, ta nieszczęśliwa, co mogłaby się znaleźć w bardzo trudnem położeniu, gdyby ją kto zapytał aby mu szczegółowo swoje nieszczęście opowiedziała — kiedy widzieliśmy ją po raz ostatni pisała list.
Był to list do brata zamieszkałego gdzieś daleko, aż pod pruską granicą.
Brat ów, młodszy od siostry o lat kilka, był to wcale przystojny, miły i sympatycznéj powierzchowności młodzieniec.
Siostra po zamążpójściu straciła go z oczu, a wiedziała o nim tyle tylko, że o ile miał lekki charakter, o tyle ciężkie długi i materyalne kłopoty, o których od niejakiego czasu przestał pisać, ku wielkiéj radości pana Kalasantego. Dzięki albowiem téj okoliczności, mąż pani Heleny mógł robić znaczne oszczędności na laku, którego wychodziło dość dużo na pięciorakie pieczęcie, przykładane zazwyczaj na listach do szwagra ekspedyowanych.
W czasie kiedy pani Helena pisała do brata aby do niéj na czas dłuższy przyjechał, brat także pisał do siostry donosząc jéj, że już nie będzie nigdy żądał od niéj pomocy, gdyż urządził całéj rodzinie bardzo miłą niespodziankę, o któréj doniesie późniéj z bardzo drobnemi szczegółami.
Być może, że rodzina dowiedziałaby się niebawem o téj niespodziance, ale list pani Heleny był taki jakiś tajemniczy, że pan Jan zaniepokojony nieco o siostrę, pospieszył do Czortowa, odłożywszy zrobienie niespodzianki na późniéj.
Przywitanie brata z siostrą było bardzo czułe. Rozpłakali się oboje z tą miłością rodzeństwa, które kocha się szczerze aż do chwili, w któréj procesa spadkowe zaprowadzą je przed kratki trybunałów.
Nie mogli się sobie dosyć napatrzeć.