było przyjmować. Nawet pani Karwacka mówiła, że niech Bóg broni, że byłoby to w złym tonie, czy w złym sosie, jak ona tam powiada. Na moje zdanie, namyśliwszy się, tobym wziął i podziękował poczciwemu człowiekowi, że nas ratuje w kłopocie i procentu nie zdziera, ale jak nie, to nie. Nie wypada i dosyć.
— A któż wam robił taką ofertę?
— Któżby panie, jak nie ten młody, z Dębowej, co się z panną Celiną ma żenić. Przyjechał do mnie na pole, dopytywał się: a co? a jak? a czy wam czego niepotrzeba? ale że ja mam ten zwyczaj, że zanim raz gębę otworzę, to się cztery razy poradzę... więc odpowiedziałem ot tak, ni w pięć, ni w dziewięć, a wieczorem poradziłem się żony. Żona moja powiada, że to jakoś nie apropo, ale każe mi się radzić pani Karwackiej. Pani Karwacka powiada, że to w złym sosie, ale dodaje: poradź się pana regenta. Co powie pan regent? jeszcze nie wiem, ale tymczasem rozpacz się mnie czepia...
— No — rzekł po namyśle regent — tak między nami powiedziawszy, to rzeczywiście od pana Stefana przyjmować pomocy pieniężnej nie wypada. Co innego gdyby się już ożenił, ale tak nie można. Nie — stanowczo nie można.
Rządca westchnął.
— A cóż robić? — zapytał.
— Przedewszystkiem głowy nie tracić, to pierwsza rzecz — po drugie zbadać dobrze interes.
— Co tu badać? golizna aż piszczy... kasa pusta, a żyd woła o zboże — no, i już po zbadaniu.
— Dobry z ciebie gospodarz, panie Kajetanie, ale administrator i finansista, jak widzę, nie tęgi.
— Być może, nie przeczę; wierzę w to nawet, bo mi moja żona już od lat dwudziestu powiada, że do spekulacji głowy nie mam.
— W tym razie o spekulacje nie idzie, tylko o to, żeby się nie dać zarzynać tępym no-
Strona:Klemens Junosza - Lekki grunt.djvu/115
Ta strona została uwierzytelniona.