Strona:Klemens Junosza - Lekki grunt.djvu/128

Ta strona została uwierzytelniona.

Celina za mąż wyjdzie... będą więc miały roztropniejszego opiekuna.
— Oho, ten to zupełnie co innego, to chłopak zacny w całem znaczeniu tego wyrazu, obywatel porządny, gospodarz... Jak to się różnie charaktery ludzkie formują...
— No, co do Stanisława, to pozwolę sobie powiedzieć, że nieboszczyk trochę zawinił.
— Co pan mówisz? wzorowem ojcem był.
— Nie przeczę, że najlepsze miał chęci, ale popełnił dwa błędy: raz, wysyłając go zagranicę, a bardziej jeszcze pozwalając mu tam siedzieć bezczynnie.
— Tak, to racja.
— A powtóre, ograniczając zbytecznie jego wydatki.
— Co też pan mówisz? więc miał mu dostarczać środków na hulanki? tegoby jeszcze brakowało! na to nigdy się nie godzę!
— Jednak to jest prosty rachunek — miałby w czystym zysku procenta od długów, jakie synek pozaciągał, a które przecież z ojcowskiego majątku muszą być zapłacone. Mówiłem to nawet nieboszczykowi, dawałem delikatnie do zrozumienia, ale nie słuchał.
Ksiądz kręcił głową przecząco.
— Faktem jest — mówił regent — że rodzice zamożni a skąpi, kierują ich sami na rozrzutników. Pieniądz w oczach takich dzieci nabiera wszelkich powabów zakazanego owocu, to też gdy się do niego dorwą, sami nie wiedzą co z nim robić. Zapytaj księże dobrodzieju prawników, którzy są świadkami powstawania i upadku fortun w swej okolicy, a każdy z nich przyzna, że mówię prawdę. To się nawet i psy-