Strona:Klemens Junosza - Lekki grunt.djvu/159

Ta strona została uwierzytelniona.

— A prawda! taki prosty środek!
— Naturalnie, czem prostszy tem lepszy. Ty Celinko bądź łaskawa, nie pożałuj fatygi i ułóż depeszę po francusku, a ja poproszę pana Kajetana i mam nadzieję, że pojedzie sam, aby ją jak najprędzej wyekspedjować; mogę was zapewnić, że w tak ważnym wypadku, pan Kajetan, pomimo swoich lat sędziwych, nie zda się na Wojtka, ani na Maćka, lecz sam pospieszy.
Rzeczywiście, przypuszczenie pani Karwackiej spełniło się najzupełniej. Pan Kajetan dowiedziawszy się o co idzie, ani myślał się kimkolwiek wyręczać; pomimo niewywczasu i zmęczenia, kazał do bryczki zaprządz i na całą noc do miasta pospieszył, aby osobiście depeszę wyprawić.
Prawdę powiedziawszy, stary rządca, zawzięty gospodarz, zamiłowany w swym zawodzie — do pana Stanisława, który o gospodarstwo nic nie dbał, wielkiej sympatji nie żywił; dowiedziawszy się jednak o co idzie, z bólem serca do stacji telegraficznej pospieszał, pragnąc aby jaknajprędzej jakąś prawdziwą a uspokajającą wiadomość zdobyć.
Otulony w grubą burkę, zasiadł starowina na bryczce. Księżyc oświetlał jego siwe włosy, wymykające się z pod czapki i wielkie zawiesiste wąsy, które jak dwa motki nici srebrnych na ogorzałą jego twarz spadały.
Pan Kajetan spieszył z postanowieniem silnem, że bez odpowiedzi nie wróci, oraz z nadzieją, że ta odpowiedź pomyślną i pocieszającą będzie.