Strona:Klemens Junosza - Lekki grunt.djvu/53

Ta strona została uwierzytelniona.

Celinka zbliżyła się do ciotki, objęła jej szyję rękami i rzekła:
— Ej, ciociu kochana, grzech tak mówić, doprawdy. Czyż ja i Mania nie kochamy cioci, nie szanujemy, jak rodzoną matkę? Czyż każde cioci życzenie, a niekiedy i kaprys, nie jest spełnianem natychmiast? My obie wiemy, że ciocia jest trochę prędka, ale że złote serce ma przytem, że nas ciocia bardzo kocha.
Łagodne słowa Celinki rozbroiły ciotkę, rozrzewniły ją nawet. Uścisnęła też serdecznie swoją siostrzenicę i zaraz obracając w żart całą tę scenę, zawołała:
— Tak, kochana Celinko, tak mów zawsze. Ciotka was kocha, a ciebie to już szczególnie, moja śliczna. Stara ciotka umie być wdzięczną i zaraz ci tego dowiedzie.
— Dowiedzie?
— A naturalnie że dowiedzie! i to w tej chwili.
— Ależ ciociu, ja nie żądam dowodów.
— Żądaj, albo nie żądaj, to mi wszystko jedno, ja swoje zrobię; naprzód każę podać kon-