wiada ciocia. To wszystko być może, ale ja siostrzyczką pana Stefana nie chcę zostać.
— A to dla czego, panno Marjo? — zapytał.
— Dla tego, że się kochacie w sekrecie, że mi pan Stefan nic o tem nie powiedział, ani o błogosławieństwo nie prosił.
— Naprawiam ten błąd, panno Marjo.
— A więc skoro tak, to niech was Pan Bóg błogosławi!
I z temi słowy Mania rzuciła się siostrze na szyję.
Obie dziewczęta w długim, serdecznym uścisku splecione, miały łzy w oczach, lecz Mania wnet odzyskała dobry swój humor i zwracając się do Stefana, rzekła:
— Szanowny panie bracie! zapowiadam, że jestem siostrą surową i złą jak osa i uprzedzam, że jeżeli Celinka nie będzie szczęśliwą...
— To co? kochana siostruniu.
— To z panem braciszkiem będzie bardzo źle... ale oto słyszę głos cioci, wołają nas do pokoju. Zejdźcie lube gołąbki z obłoków i chodźcie na herbatę. Nic a nic to waszej miłości nie ubliża — o ile bowiem wiadomo mi jest z zoologji, to nawet najbardziej zakochane turkawki piją trzy razy dziennie wodę w strumieniu i wyszukują sobie ziarnek na pożywienie. Tak samo czynią słowiki, gile, wróble, jaskółki, pośmieciuchy, przepiórki, czyżyki, szczygły, sikory, makolągwy, pliszki, trznadle, ziemby i inne ptaszki śpiewające. Botanika zaś uczy...
— Dość już dość! — zawołała Celinka — skończ swoją prelekcję, uczony profesorze. Panie Stafanie, proszę cię, podaj rękę siostruni i idźcie do pokoju, ja tymczasem rozrzuconą robótkę pozbieram i w tej chwili za wami podążę.
Stefan podał ramię Maryni, która szczebiotała wesoło.
— Wiesz pan co, panie Stefanie, że to bardzo dobrze jest mieć braciszka, ale ja lubię braciszków powolnych, potulnych, żeby siostrzyczek słuchali...
Strona:Klemens Junosza - Lekki grunt.djvu/60
Ta strona została uwierzytelniona.