Strona:Klemens Junosza - Lekki grunt.djvu/84

Ta strona została uwierzytelniona.
VI.

W miasteczku pianie kogutów obwieszczało północ. Gród, aczkolwiek starożytny, nie posiadał ani wieżycy wysokiej, ani zegaru publicznego. Dygnitarze i bogatsi mieszkańcy regulowali czas swój wedle chronometrów prywatnych, uboższa populacja zaś miarkowała o godzinie, po słońcu, lub też po wyganianiu bydła na pastwisko. W nocy koguty służbę zegarów pełniły. Dla większej części mieszkańców zegar był zupełnie zbytecznym. Chodzili spać o zachodzie, o wschodzie słońca wstawali, a w południe głód przypominał, że obiadowa godzina się zbliża.
Arystokracja miasteczka, o ile wiścik lub preferans nie przeszkadzał, udawała się także na spoczynek bardzo wcześnie; nawet damy, spracowane całodziennem obmawianiem się wzajemnem, rade były wywczasować się i wypocząć, aby nabrać sił do dalszej obserwacji i studjów nad prywatnem życiem swych sąsiadek.
Gdy więc koguty północ obwieściły, miasteczko już w głębokim było pogrążone spoczynku; stróże nocni, w brudnej sieni magistratu chrapali przykładnie, jak na sławetnych obywateli miasta przystało, tylko w niektórych szynkach widać było światełka. Pracowici szynkarze, oczekiwali wpół drzemiąc, czy im jaki