Strona:Klemens Junosza - Lekki grunt.djvu/91

Ta strona została uwierzytelniona.

W dzisiejszych czasach można się wszystkiego spodziewać!!
Do regenta sam pan pocztmistrz osobiście z raportem pobiegł.
— Widzi szanowny regent dobrodziej — mówił — tam jest coś złego! ja to od razu przeczułem.
Regent nie lubił plotek — zbył więc gościa dość zimno.
— Cóżeś pan przeczuwał właściwie? — zapytał.
— No, romans! romans, panie regencie.
— A więcej?
— Jakto więcej? czyż to jeszcze mało? romans, liścik...
— Czytałeś je pan? — zapytał regent.
Pocztmistrz zaczerwienił się.
— Jakto? ja miałbym czytać listy! co też pan dobrodziej powiadzsz? takie nadużycie!
— Więc zkąd pan wiesz o liścikach i zkąd supozycja romansu?
— A przepraszam, to już mogę wiedzieć... primo listy pisane do kobiety, secundo po francuzku, tertio pachną fiołkami.
— I to pan wiesz?
— Ano wiem... bom wąchał... przecie list wąchać wolno... Wąchałem własnym nosem i jeżeli nie było w liście fiołków, to niech mnie, niech mnie... miljon kroć...
— Daj pan pokój — rzekł regent chłodno. — Czy w tym liście były fiołki, czy narcyzy, to doprawdy wszystko jedno, jak dla mnie przynajmniej. Obojętnym też zapach listów powinien być i dla pana. Właściwie nawet nie wiem, dla czego mi pan to opowiadasz? Znasz mnie pan, że plotek nie lubię, że mam swoje zajęcie i tego pilnuję, w cudze sprawy nosa nie wtykam...