Strona:Klemens Junosza - Lublin.djvu/3

Ta strona została uwierzytelniona.

gatunku... ale tak. Tam odbywa się nieustająca wystawa inteligencyi i piękności. Obok gentelmenów w żółtych butach i lśniących kapeluszach, przesuwają się piękne panie i panny w strojach pierwszej mody, z trenami długiemi jak nieszczęście, z parasolkami o rączkach długich niby pastorały, w kapeluszach z tiulu, słomy, kwiatów, wstążek i niesłychanej fantazyi.
Ogród miejski to... Olymp w którym stale zasiadają różne bóstwa... od rana on się zaludnia. Nie płynie tam ambrozya, ani nektar, bo i Olymp musi się stosować do ducha czasu — więc też urocze Venus piją „Szczawnicę,” Dyany „Ems,” Minerwy (i takich nie brak) maczają usta w „Salzbrunach.” Junony serwatką się wzmacniają... a wśród nich i wśród innych bożków i bohaterów uwija się jeden, drugi i dziesiąty współczesny Merkury. Ten jeszcze za olimpijskich czasów był delikatny, miewał felery w wątrobie, więc pije „Karslbad” na potęgę, żeby delikatne zdrowie odzyskać i lekkości potrzebnej do handlu nabrać.
Lublin oddawna słynie z pięknych panien, a ma ich tyle że i na eksport wystarcza. Częstokroć też urocze Sabinki lubelskie bywaja porywane i wywożone daleko. Podobno dla ułatwienia tych porwań, odbywanych zresztą najlegalniej, według prawa cywilnego i kanonicznego, założony został... Nałęczów. Leczą tam podobno na nerwy i inne niedomagania ludzkie, ale to tylko dodatkowo — głównie i najskuteczniej kurują w tym zakładzie kawalerstwo. Przyjechałeś cierpiący, stęskniony, spragniony roskoszy własnego domowego ogniska, wziąłeś kilkanaście kąpieli, odbyłeś pięć wycieczek i aniś się spostrzegł że już masz na palcu zaręczynowy pierścionek...
Suggestya... parowa suggestya, jak twierdzi pewna dama, która w Nałęczowie zgubiła newralgię, Pelagię i Idalię, a zyskała dwóch zięciów.
Czy Nałęczów miałby taką sławę i takie własności, gdyby nie Lublin? Nigdy?
Lublin od strony Katedry w dół ku rzece i ku kolei, jest pełen poetycznego wdzięku... Rzuciwszy okiem na lewo z chodnika, koło zabudowań Towarzystwa Dobroczynności, widzimy prześliczną dolinę, malownicze wioski, fabryki, łąki, srebrną wstęgę Bystrzycy, Lago Magiore, to jest nie Lago Magiore, ale coś w tym rodzaju, sadzawkę pana Wędrowskiego — a jeżeli puścimy się dalej przez Ponte dei Sospiri (dzierżawca rogatkowego przy nim wzdycha) jeżeli spojrzymy na tak zwane Piaski i dodajmy, jeżeli to jest wiosna i Bystrzyca szeroko wylała, to może nam się zda-