Strona:Klemens Junosza - Maciej.djvu/10

Ta strona została uwierzytelniona.
MACIEJ
PORTRET
przez
Klemensa Junoszę.

(Dokończenie).

Przyszła tedy do tapczana, co staremu za łóżko służył, i mówi.
— Dziadziu! dziadziu! a dyć niech dziadzio wstają, bo już chyba południe niedługo!
Stary otworzył oczy.
— Oj, dziadziu! dziadziu! — zawołała z przerażeniem — nie patrzajta się tak strasznie, bo ja się boję! Oj! dziadziu! nie patrzajta wy się tak!
Maciej zdawał się nie słyszeć.
— Dziadziu! dziadziu! — krzyczała Nastka z całej mocy — czy wy żywe, czy wy umarłe? Tatulo pojechali,