Jeżeli męzka połowa towarzystwa pracowała usilnie nad tém, aby Prawdzickiego wynieść na stanowisko godne tak bogatego i zacnego obywatela, to żeńska ze swéj strony nie zaniedbywała używać wszelkich środków, aby z Mani zrobić słońce towarzystwa, królowę balów i zebrań.
— Drogi, kochany panie Prawdzicki, nie odmów nam téj łaski, — mówiła pani Gilowa — i pozwól Manieczce wystąpić w teatrze amatorskim na pogorzelców. Któż bowiem lepiéj od niéj potrafi się wywiązać z tak trudnego zadania. Kto posiada więcéj talentów?....
Kiedy na chwilę Mania z ojcem została sama, objęła drobnemi rączkami jego szyję i mówiła:
— O mój drogi, kochany, poczciwy ojczulku, jakżem szczęśliwa, że po tylu latach ciężkiéj pracy, szamotania się z losem, Bóg zlitował się nad tobą, że nie będziesz już potrzebował tak pracować, tyle się trudzić i niszczyć do reszty siły stargane w ciężkiém życiu. Ale z drugiéj strony wierz ojcze, jak to bogactwo męczy, jak ono przygniata, jak nudzi; mnie tak dobrze było cały rok pracować, a potém odetchnąć trochę przy tobie.... teraz niedługo byłabym znów wróciła do mych zajęć domowych, a co wieczór po dniu przebytym dziękowałabym Bogu, że mi daje siły i zdrowie do pracy, ale cóż mówię, ja jestem egoistka!
— Moje dziecko.... ludzie więcéj robią z tego niż jest, ja te stosunki znam, tam wcale milionów nie ma, będziemy mieli tyle, że nam przy pracy na spokojne i niezależne życie wystarczy.... teraz i o twój los jestem zupełnie spokojny....
— A ja nie jestem spokojna, mój ojcze. Pierwéj, zanim stałam się złotą kozą, mogłam jeszcze marzyć o tém, że spotkam na drodze mego życia człowieka młodego, pracowitego, zacnego, w którego ręce złożę z ufnością mój los, z którym razem znosić będę dolę i niedolę życia, którego pokocham miłością szczerą, gorącą, wiecznie trwałą; a dziś... chociażby nawet starał się o mnie najzacniejszy człowiek, chociażby mnie pokochał tylko dla mnie jedynie i wyłącznie, czyż mogłabym mu wierzyć, czy mogłabym ugasić podejrzenie wkradające się do duszy i palące ją jak ogień. Czyż nieprawda mój ojcze?
— Masz słuszność moje dziecko, lecz nie obawiaj się o to; naprzód żebyś wiedziała o tém jaki jest istotny stan interesów, to przeczytajże sobie ten list. Adwokat mój, zacny człowiek bardzo, który za pewien procent od sukcesyi pojechał ją podnieść, pisze:
Szanowny panie! Sir James Pra-