Strona:Klemens Junosza - Modrzejowska z Odrzykrowia.djvu/16

Ta strona została skorygowana.

— Niech pan Dobrodziej raczy nie robić sobie subjekcyi — mam zaszczyt przedstawić się szanownemu panu, jestem Józef Brzezinkiewicz emeryt... przychodzę pomówić w dość ważnym interesie...
— Założyłbym się, że czcigodnego pana sprowadza tu szlachetny zamiar wzięcia biletu na benefis mojej żony.
— To jest... właściwie... idzie mi o co innego.
— Tak... no to zresztą wszystko jedno... ale my tu właśnie kończymy skromną przekąskę... czy mogę służyć kieliszkiem wódki.
— Pokornie dziękuję — nie pijam od lat kilkunastu...
— To zupełnie jak ja... o bo ja niemógłbym nawet napić się do pana Dobrodzieja