Strona:Klemens Junosza - Modrzejowska z Odrzykrowia.djvu/40

Ta strona została uwierzytelniona.

— O tak dalece nie, ale jest sąd, który przymusi panią do zapłacenia nam szkód i strat z tego powodu wynikłych — a my tracimy na pani trzysta rubli.
— Trzysta rubli!
— Tak, nieinaczej i wątpię, czy szanownej pani papa, sprzedawszy swe ruchomości i nieruchomości, będzie w stanie zebrać taką sumę, a wyrok jest nieubłagany, komornik zabierze pani graciki i sukienki... ładny interes...
— Nie zabierze mi jednak tego, co wy mi wydrzeć pragniecie.
— I... moja panno, — odezwała się nieubłagana dyrektorowa — były tu już nie z takiemi nosami, a jednak powoli, z początku płakały, potem łzy oschły, potem było im dobrze, wyszły na artystki i jadły chleb co się nazywa.