Strona:Klemens Junosza - Modrzejowska z Odrzykrowia.djvu/50

Ta strona została uwierzytelniona.

Staruszek zżymał się, dziękował i płakał, to znów odsuwał pieniądze i nie chciał ich brać.
Lorcia widocznie wzruszoną była postąpieniem Ignacego.
Nareszcie emeryt przekonany, że pomoc ze strony młodego człowieka jest tylko bezprocentową pożyczką, rzekł, ocierając oczy czerwoną chustką kraciastą.
— No, Ignasiu, serce moje, da pan Bóg doczekać, oddam ci to z sowitym procentem.
To mówiąc, spojrzał na córkę, która zarumieniła się jak wiśnia.