były... Inszy zaś robak i w zimie jest, jak na ten przykład świerszcz, co za kominem cirka...
Letniczka mówi, że Niunia się boi tego cirkania i nie może spać. Każcie, powiada, tego cirkającego robaka wypędzić...
Jakże ja go wypędzę?
Śmieję się i powiadam, że on mnie nie posłucha, i że na muchy też rady nie mam, bo gdzie jeno zdybuje się bydło, to i muchy za niem idą.
— Bydła nie trzymać na lato, mówi taki letnik... a juści! O mleko wciąż się dopomina, żeby prosto od krowy, żeby w nim ani kropecki wody nie postało...
Insza letniczka idzie sama patrzeć jak moja kobieta krowy doi. A juści, ona myśli, że moja kobieta głupia!
O nie! baba też ma swój dowścip, a chociaż insza letniczka będzie ze starozakonnego narodu, przebiegła na wszystkie cztery boki, moja baba znajdzie i na nią sposób.
Niby to skopek przepłucze dla porządku, a z kwarcinę wody na dnie zostawi; letniki zaś smakują, że dobre, jako prosto od krowy.
A no, toć prosto.
Na masło też okrutnie łase i choć już na końcu pomieszkania, pod jesień, jeszcze im się majowego zachciewa, żeby było żółciuchne... Ale i to się im daje, niech ta jedzą i niech płacą. Marchwi, Bogu dziękować, nie brak w ogrodzie, to ko-
Strona:Klemens Junosza - Monologi. Serya druga.djvu/141
Ta strona została skorygowana.