Strona:Klemens Junosza - Monologi. Serya druga.djvu/81

Ta strona została skorygowana.

bi wyglądać na ulicy jak najwspanialsza dama, a mój syn Leoś czytał swoje lekcye.
Ja byłem bardzo zamyślony. Teraz wszystkie sklepy chcą mieć dziką firmę: „Colorado,“ „Pensylwania,“ „Kolumbia!“ Jabym chciał przyozdobić mój skład garderoby jakim ładnym tytułem.
Moja córeczka, ta elegantka, co sobie reperuje kapelusz, ma w sobie cokolwiek złośliwości, lubi się śmiać z tego, co nie trzeba... to ona robiła mnie propozycyę, żeby mój wielki magazyn garderoby nazwać: „Szmatenseite,“ „Lumpenland,“ Tandeteninsel“ — więc ja się rozgniewałem i powiedziałem do niej: — „Halt mojl dy Ryfke,“ to znaczy: Nie dowcipkuj, ty kochana Reginko! i byłem jeszcze bardziej zamyślony, a tymczasem Leoś, mój synek Leoś, ciągle czytał swoją lekcye.
Jakieś bajki! Czytał, że była na świecie jedna kura, czy wrona, co się nazywała Feniks i co zrobiła taką sztukę, że się spaliła zupełnie na popiół i że z tego popiołu znowuż się zrobiła żywa kura, czy wrona, taka sama, jak była wpierw i ta sama co była wpierw!
Więc mnie się uprzykrzyło takie zawracanie głowy i mówię do synka: — Słuchaj Leoś, ja mam duże myślenie, nie przeszkadzaj mi i czytaj swoje bajki po cichu, jeżeli zaś koniecznie chcesz czytać głośno, to idź do kuchni i czytaj.
Nasza kucharka, stara Mośkowa, bardzo lubi różne bajki i plotki, to akurat dla niej zabawa.