Leoś mówi, że to trzeba pisać „Phoenix,“ jeszcze ładniej! a że ja mam na imię Fajbuś, to się napisze tak. „Grand magazin de Mr. Phaybouche Piperblatt,“ a nad tym napisem każę wymalować samego Feniksa, jak on wyskakuje z popiołu.
Zaraz idę do malarza, tylko mam wielką trudność: Nie wiem jakiego ptaka malarz powinien dać za Feniksa. Leoś nie może mi udzielić informacyi, gdyż, jak powiada, żaden Feniks nie stoi w zoologii.
On zawsze ma wyższe i klasyczne wyrażenia ten Leoś.
Trzeba wybierać samemu: wróbel jest za mały na Feniksa, wrona to smutny Feniks, kura bardzo pospolity.
Może kanarek... Nie, może... albo ja wiem, jak on się nazywa... ale także nie; może papuga, to podobno drogi ptak... ale nie, nie, na nic!
Ja potrzebuję ptaka okazałego, żeby był imponujący, żeby ludzie widzieli zdaleka, że jest w dobrym gatunku.
Już mam! mam! Wyborna myśl!
Mój Feniks będzie gęś! to jest ptak duży, ładny, to jest coś!