Strona:Klemens Junosza - Na chlebie u dzieci.djvu/18

Ta strona została skorygowana.

przypomnieć. Ja wam co powiem: ja was mogę pogodzić.
— Nie kłócim się...
— Od wypadku, zróbcie lepiej zaraz zgodę, podług równości. Dostaliście po siedem działków, postawi każdy po siedem kwart.
— Dużo...
— Co to dużo!? poproście kogo do kompanji. Wam się widzi, że dużo, że trzy razy po siedem kwart to jest cała beczka!... a to jest całe parade tylko siedem razy po trzy kwarty.
— Ano... niby tak wypada.
— Na moje sumienie, to sprawiedliwe porachowanie jest. No, macie tymczasem garniec.. i pijcie na zdrowie.
— Niech Ignac zaczyna.
— Niech Michał.
— Aj waj, odezwał się Joel, — ja widzę, że wy jesteście trudne do początku. Sprawiedliwie, nie powinien zaczynać ani Ignac, ani Michał.
— A kto?
— Wiecie wy, skąd się szczupak psuje? On się psuje od głowy. Takim sposobem, powinien zaczynać ojciec.
— Juści, dobrze Joel gada!
— Joel nigdy źle nie gada... jak powie jedno słowo, to w niem przynajmniej ze trzy prawdy siedzi.
— Ciekawość, gdzież te prawdy!
— Pierwsza prawda: co ojciec jest głowa; druga prawda, że ta głowa już bez gruntu jest, to jej się