torach, co pewnikiem do Suchowoli zjadą i biedną Pypciową na drobne kawałeczki pokrają.
Już i wieczór zapadł i ściemniło się całkiem, a gawędy nie ustawały, bo juści taki wypadek na wsi te niepowszednia rzecz. W pamięci najstarszych mieszańców Suchowoli niema, żeby się taka zła przygoda we wsi kiedy stać miała.
Biedna stara Pypciowa! Za życia niewiele kto na nią zważał, po śmierci zaś stała się przedmiotem szczególnej troskliwości i pieczołowitości dla całej Suchowoli.
Kiedy już zawarła powieki na zawsze, kiedy skończyła życie i znaleźli ją skurczoną na garstce słomy w zięciowej obórce, wtenczas wszyscy bez wyjątku — i chłopi, i baby, i starzy, i młodzi, zaczęli się nią zajmować, dopytywać, badać, czy nie cierpiała głodu, nie doznawała złego obejścia, czy jej jakiego ziela nie zadano.
Sołtys postawił wartę nad jej zwłokami, wójt miał zamiar całą rodzinę podejrzaną w kij związać,