Strona:Klemens Junosza - Na chlebie u dzieci.djvu/68

Ta strona została skorygowana.

ten przykład „wieczny odpoczynek“ — a skoro dusza zmarła prosi... to się odmawiać, na ten przykład, nie godzi.
— Może i prawda, — rzekł Łomignat.
— Tak, tak! i powiadam wam ludzie: nie bałamućcie, jeno chodźcie, skoro was proszą.
— A no, kumie, możebyśmy i poszli?
— Chodźmy, chodźmy, — odezwało się kilku.
Po niejakim czasie ze dwudziestu chłopów i kilkanaście bab znalazło się w karczmie.
Florek rolę gospodarza odgrywał — nalewał wódkę, zachęcał do picia.
Stary Pypeć, zarośnięty jak dziad, obdarty, siedział przy stole, głowę na ręku oparł i płakał.
Grzędzikowski zbliżył się do niego.
— I czegóż wy, mój Wincenty, tak lamentujecie? — zapytał.
— Et, psia wełna... zmarło się oto kobiecie...
— Każdemu, moj Wincenty, na ten przykład, się zamrze i lamentować niema czego. Wola Boska! Tej dziś, nam jutro — a wszyscy ludzie powinni zawsze być gotowi jakoby do drogi, na ten przykład. Napijcie się z nami.
— Piło się.
— Można jeszcze.
— Wiadomo, że można... ale co się kobiecie zmarło, to zmarło...
— Niech spoczywa z Bogiem. W wasze ręce!
To mówiąc, dziad łyknął haust potężny, splunął i otarł twarz szorstkim rękawem kapoty.