Strona:Klemens Junosza - Na chlebie u dzieci.djvu/7

Ta strona została skorygowana.



ROZDZIAŁ PIERWSZY.

Kłopoty starego Pypcia.

Kowal w Suchowoli nazywał się Kusztycki Walenty; siedział w małej chałupce przy kuźni od lat dawnych; za żoną wziął trzy morgi gruntu w sześciu działkach, kuł wozy i pługi, siekiery nastalał, konie podkuwał — i dobrze mu się działo. Inny na jego miejscu byłby pieniędzy sporo nazbierał, ale Walenty lubił wypić czasem, o co z żoną miewał sprzeczki.
Co prawda, kobieta miała rację. Mając gospodarstwo, rzemiosło i innne sposoby do życia, można było kabzę nabić rzetelnie, a tymczasem Walenty niedość, że grosza nie schował, jeszcze zawsze od żydów pożyczał i ciągle był im winien.
Przychodzili też żydziska do kuźni, jak do swojej.
— Walenty! okujcie mi szkapę! Walenty, naprawcie mi wóz! Walenty zróbcie mi kratę do okna! Walenty to, a owo!