Ukryty za ruiną starego, w pół rozwalonego pomnika, był on świadkiem pogrzebu i cichej modlitwy dziewczyny, ale z umysłu zapewne, nie łączył się z orszakiem, lecz stał na uboczu, z daleka.
Teraz dopiero, kiedy już wszyscy odeszli, zbliżył się do świeżej mogiły i złożył na niej wianek z nieśmiertelników zaschniętych — poczem szybkim ruchem pochylił się, dotknął ustami kamienia, przy którym ona przed chwilą klęczała — i jakby się tego zawstydził, jakby świętokradztwo jakie popełnił, wybiegł szybko za wrota cmentarne, wskoczył na czekającego przy sztachetach konia i pomknął na nim jak wicher, po szerokim gościńcu.
Zabawny chłopak.
Pytano się później na plebanii, gdzie Stasiek i dla czego nie przyszedł? ale pani sędzina, osoba wielce arystokratycznych przekonań, zauważyła, że świat się nie skończy — gdy w towarzystwie chwilowo pana Stanisława zabraknie...
Istnieje u nas stary, prawdopodobnie pogańskich jeszcze czasów sięgający obyczaj, że żywi, oddawszy ostatnią umarłemu posługę, gromadzą się przy wspólnym stole biesiadnym.
W okolicach Dąbrówki, w zapagłym kącie kraju, odległym znacznie od głównych komunikacyjnych arteryj, zwyczaj ten, jak i wiele innych tradycyjnych a gdzieindziej zapomnianych już prawie, praktykował się także...
Zgromadzano się zwykle u proboszcza. Ponieważ ksiądz Ignacy jest gospodarzem tego zebrania, przeto rzucimy okiem na tę postać wysoką, przygarbioną nieco, na piękną pomimo starości, a jakby z dawnego rzymskiego medalu zdjętą głowę o profilu szlachetnym, ubraną naturalnym wieńcem srebrnych włosów.
Dziwnie to sympatyczny był starzec. Poważny bardzo, surowy na pozór, lecz w gruncie wyrozumiały i łagodny — cieszył się istotnie powszechną miłością.
Czterdzieści lat przemieszkał w tej plebanijce starej, w ziemię wrosłej,
Strona:Klemens Junosza - Na ojcowskim zagonie.djvu/11
Ta strona została skorygowana.