ków nieboszczyka, którego tyle szanowałem i czciłem.
— O! dość tego, mój panie! — zawołała wdowa prostując się dumnie, ja nie pozwolę, aby ktokolwiek śmiał zrobić zarzut jaki cieniom męża mego, na tem nazwisku uczciwem nie może ciężyć żadna plama, zobowiązania męża wypełnię święcie, choćby kosztem utraty tego ostatniego kawałka ziemi, jaki nam pozostał!
— Święte słowa! złote słowa najszanowniejszej pani dobrodziejki... jak śmierci przytomnej pragnę! ale słowo, choćby złote nawet, dźwiękiem jest tylko pustym i wiatrem, jak mówił pewien uczony komornik.
— Więc czegóż pan chcesz, jeżeli moje słowo nie wystarcza.
— Boże miłosierny! czego ja mam chcieć? ja nic nie chcę, możemy jeszcze pomówić i o dzierżawce i o...
— O niczem więcej, mój panie — przerwała zniecierpliwiona Zosia.
— To czas pokaże, pani dobrodziejko, czas, który jest najlepszym lekarzem od złości i niewdzięczności ludzkiej nawet — a tymczasem ja nic nie żądam, tylko żeby mi dla pamięci, pani dobrodziejka, dała jaki za pozwoleniem... skrypcik! ale to jedynie dla pamięci.
— Dobrze, mogę podpisać w tej chwili nawet.
— Miły Jezu! co to za serce złote! jaka chrześcijańska uczynność! ręczę, że pani dobrodziejka pomyślała w tej chwili, że trzeba podpisać, bo dlaczegóż ten poczciwy Judaszewski, ten z przeproszeniem... dobry człowiek ma tracić; ale zrobię tu maleńką uwagę, że pani dobrodziejce wszystko jedno czy podpisać tu, czy u rejenta... ja już obstalowałem akcik śliczny — jak śmierci przytomnej pragnę! Niech się pani nie lęka, tam nie ma nic strasznego, tylko pani dobrodziejka przyzna mi prosty dłużek z tytułu pożyczki. Kwiteczki, kontrakciki i rewersiki, którem wykupił, z przeproszeniem... od żydów kosztowały mnie pięć tysięcy dwieście czterdzieści dwa ruble i sześćdziesiąt za pozwoleniem... kopiejek. Kopiejki, procencik i moją fatygę opuszczam. Śmiem tylko
Strona:Klemens Junosza - Na ojcowskim zagonie.djvu/32
Ta strona została skorygowana.