Strona:Klemens Junosza - Na ojcowskim zagonie.djvu/38

Ta strona została skorygowana.

nęła Zosia.
— To niezłomne prawo natury, podlega mu roślina i człowiek i narody i ludzkość cała; tylko z drobną roślinką czas się prędzej załatwia — z człowiekiem dłużej nieco bawić się musi, a o narody i dzieje — zęby sobie szczerbi... Wiesz Zosiu jak bardzo książki lubię, może za wiele czasu poświęcam tej namiętności, może, wejrzawszy bliżej, dzieje się to z krzywdą moich najpierwszych obowiązków — ale powiadam ci dziecko, że nad wszystkie księgi pisane, głębszą, mędrszą i bardziej nauczającą jest żywa księga przyrody. W niej jeżeli szukać zechcesz, znajdziesz wiele zadziwiająco mądrych i pouczających rzeczy...
— A jednak człowiek usiłuje wolę swą despotyczną i w tym świecie cudów zaprowadzić.
— Nie, on tylko korzysta ze znajomości praw przyrody i usiłuje je wyzyskać. Kultura przez niego zaprowadzona, to niby coś w rodzaju cywilizacyi. Ot, patrzno na odłóg dziki, nieorany nigdy — ileż tam typów: trawa, krzaki, kwiatki, osty, badyle, wszystko rośnie swobodnie, rozwija się jak chce, jedno drugie rabuje, niszczy lub wspiera; a rzuć okiem na łan pszenicy, czy nie przypomni ci on cywilizowanego narodu. Wszystko równe, jednakie, podobne do siebie. Porządek w tem już widzisz i harmoniję, wybitne cechy indywidualne zacierają się, a co szkodliwe nie ostoi się tam, bo kultura wynalazła pielenie.
Długo się ksiądz Ignacy rozwodził na ulubiony temat.
Odnalazł w świecie roślinnym typy do ludzkich podobne: wskazał silnych i słabych, złych i dobrych, ofiary i wyzyskiwaczów, pasożytów i próżniaków, mówił o tych roślinach wiotkich a pnących się w górę, które się wznoszą tak szybko, a po pierwszym lepszym przymrozku spadają na dół, lub też zapomniane, marnie wiszą kawałkami na pniach obcych, jak strzępki świetnej sukni, co jaśniała przez chwilą na balu — a potem poszła na świecie.
Zosia chcąc dłużej staruszka za-