Strona:Klemens Junosza - Na ojcowskim zagonie.djvu/51

Ta strona została skorygowana.

pojechał Staś do Zarwańca, z propozycyją zapłaty połowy długu i z prośbą ażeby pozostałej części, wziąwszy ma się rozumieć procent, nie wymagał w tej chwili.
Stary wzdychał, ubolewał, rad był bardzo, że pan Stanisław sam się pofatygował do niego, nawet go jakąś szkaradną herbatą częstował — ale o przyjęciu połowy kapitału słuchać nie chciał.
Bolało go to, że ich odrazu złamać nie może, że pomimo klęski jaką przeszli mają jednak kapitalik jakiś — własny, zapracowany; bo gdyby pożyczyli, to onby wiedział o tem doskonale od żydków, z którymi miał nieustanne konszachty.
Bolało go to podwójnie, raz że plany jego krzyżowały się przez to, a po drugie, że zazdrościł powodzenia Dąbrówce. Nieraz myślał ze złością, że tam gospodaruje dzieciak jakiś i dziewczyna i mają dochody, a on taki skąpy, taki sknera, który zanim grosz wyda to go siedem razy obejrzy, niema ze swego Zarwańca literalnie nic — i gdyby nie geszefciki pieniężne, z których zyski ciągnie — to musiałby wejść w długi...
— Panie Stanisławie dobrodzieju, mówił, odpowiadając na propozycyję Stasia — nie znasz mnie! Moja, za pozwoleniem... szlachetność zabrania mi przyjąć tych pieniędzy — zwłaszcza obecnie, gdy was nawiedził ogień. Ach święty Józefie! jak zobaczyłem w nocy łunę nad Dąbrówką, tom myślał, że się za przeproszeniem pana dobrodzieja... rozpłaczę, jak śmierci przytomnej pragnę! Taka była duża, czerwona łuna... okropność!
— Dziękuję panu bardzo za współczucie, okazane paniom z Dąbrówki, lecz sądzę, że ono nie powinno przeszkadzać panu w przyjęciu połowy długu, którą zapłacić jesteśmy w każdej chwili gotowi. Zresztą sam pan powiada, że czas ciężki — może być więc, że panu także gotówka jest teraz potrzebna...
— O panie! komu to dziś gotówka nie jest potrzebna? ale serce! serce z przeproszeniem mieć trzeba! Państwo teraz odbudowywać się mu-