strony. Przekonania swoje i wierzenia wypowiadał jawnie i otwarcie.
Nie krył się z wiarą w lepszą przyszłość, nie schlebiał nikomu, posiadał dość odwagi by walczyć o zasady, lecz nie rzucał się nigdy na harce osobistych sporów. Prosty, skromny, odrobiny próżności nie miał w sobie, nie szukał też czczej reklamy i rozgłosu, dzięki którym niejedna mierność wybitne zdobyła sobie stanowisko.
„Strzeż się dumy“ (mówi przytaczając słowa matczyne)
„kłos pszeniczny im więcej ma ziarna,
„Tem niżej schyla głowę — dąb co ma trwać długo
„Rośnie stokroć powolniej niż leszczyna marna.
„Wielka rzeka u źródła wązką płynie strugą.
„Ty nie goń za oklaskiem — choć idzie powoli
„Przyjdzie temu nagroda kto na nią zasłuży;
„Więc zdrowe rzucaj ziarno w głąb ojczystej roli
„I kolców się nie lękaj kiedy pragniesz róży...
„Święte słowa matczyne! choć je fałszem zowie
„Powszednie nasze życie, — za tą marną chwilką
„W blaskach zorzy wschodzącej, każdy z nas się dowie
„Że wszystko było fałszem — one prawdą tylko...“
Ten cichy, skromny poeta, o nieposzlakowanej prawości i zacności człowiek, był jedną z najmilszych, najsympa-