„Z każdym rokiem i wiosną
„Wśród słonecznych promieni
„Znów gałęzie jej rosną,
„Znów się wierzba zieleni.
„I choć z wiosną jej nową
„Nie ustaje niedola,
„Nową fletnię wierzbową
„Słyszą łąki i pola.“
Czytając teraz te słowa, zdaje mi się że widzę przed sobą szlachetną, sympatyczną postać Grudzińskiego.
Życie jego było życiem owej wierzby przydrożnej; los doświadczał go ciężko, lecz on znajdował dość ognia w sercu, dość siły woli, by ze złamanej, starganej nieubłaganą ręką losu piersi, dobyć ostatniego tchnienia i zaśpiewać sieroco
„Jak ptaszyna w niewoli.“
Dziś nie odezwie się już ta piosenka, zimny grób zamknął się nad poetą na wieki... tylko drzewa swojskie które tak ukochał, szumią nad nim smutnie. Śpiewak odszedł w świat lepszy, odszedł z wiarą, że ten świat lepszy istnieje, z nadzieją że się przed nim otworzy.