Niech śpi spokojnie cichy, skromny śpiewak swojskiej miedzy, swojskich wierzb i szarych skowronków; niech na grobie jego kwitną świeże fijołki co wiosna; niech mu mała ptaszyna rzewną piosnkę nuci — a ludzie niech pamiętają o nim, bo zasłużył na to. Niech za miłość jaką miał dla nich, zapłacą mu najmilszym kwiatem pamięci.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Pisząc o Grudzińskim, nie przytaczałem dat, nie przebiegałem szczegółowo jego działalności pisarskiej — to też słowa niniejsze są tylko wspomnieniem, są poniekąd spłatą długu przyjaźni i serdecznej sympatyi.
Zamiast wieńca z kwiatów, które więdną szybko, rzucam na grób świeży wiązankę z własnych utworów przedwcześnie zgasłego poety uwitą. Piękność ich i świeżość przypomina polne bławatki, fijołki i konwalie leśne; a czyż mogą być właściwsze kwiaty na grób śpiewaka którego piosenki unosiły się, jak ptaszęta małe — nad miedzą.