Strona:Klemens Junosza - O sto cekinów!.djvu/6

Ta strona została uwierzytelniona.

Jechali kupcy na wielbłądach, szeikowie na koniach, a pospólstwo na mułach i wołach.
Rzecznicy, przed gronem kadych, przedstawiali sprawę palmowych liści. Lud szeptał, że te sto cekinów spornych, pożarło dwadzieścia setek drugich cekinów.
Perły wymowy i mądrości sypały się obficie — lud zdumiony słuchał, wreszcie laufer zatrzasnął drzwi od izby sądowej i wszyscy oczekiwali wyroku.
Dwakroć przesypał się zwolna ładunek piasku w klapsydrze, po czem wyszedł pomocnik kadych i zwaśnionym czytał CVI rozdział Koranu „o zgodzie i jedności Koreiszytów.“

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Ale piękny kwiat zgody nie zakwitnął jeszcze w zgromadzeniu kupców, a sto cekinów Imbir-baszy stało się rafą szkodliwą, dla okrętów Alego i drużyny jego.