Strona:Klemens Junosza - Obrazki szare.djvu/117

Ta strona została uwierzytelniona.
— 109 —

— Jeżeli to miało być zręczne, to ciekawam bardzo cobyś nazwał niezręczném, lecz mniejsza o to, racz się teraz pofatygować do mego buduaru.
— Dobrze, ale moja Andziu, jakże będzie z tym chłodnikiem? Sam dawałem informacye kucharzowi.
— Chłodnik ci nie ucieknie, a tu idzie o ważniejsze sprawy; proszę cię, bądź łaskaw przyjść zaraz i pamiętaj, raz w życiu przynajmniéj okaż jakąś energię, bądź mężczyzną.
— Ależ!... o ilu mi się zdaje, droga Andziu...
— Ach, niestety, wiem o tém, tobie się zawsze zdaje i przez to właśnie my z siostrą jesteśmy najnieszczęśliwsze istoty pod słońcem.