Strona:Klemens Junosza - Obrazki szare.djvu/130

Ta strona została uwierzytelniona.
— 122 —

gdzie jestem, matce i jeszcze komuś! a gdy zejdę ludziom z oczu, to mówić o mnie przestaną, zapomną, żem istniała kiedy na świecie. Niczego téż więcéj nie pragnę; pracować, zarabiać dla matki, cierpiéć i czekać dni lepszych... oto wszystko co mam do zrobienia.
Tak téż uczyniła. Przyjechała do Warszawy i udawszy się do kantorów, znalazła posadę nauczycielki w bogatym, żydowskim domu w Kaliszu. Ponieważ sama pani osobiście przyjechała w celu wyszukania przewodniczki dla swych córeczek, a Zosia wymagań wielkich nie miała, przeto porozumienie nastąpiło zaraz.
Zosia napisała serdeczny list do matki, posłała jéj prawie wszystkie pieniądze, zapracowane w Lipowie, ale o powodach opuszczenia posady przemilczała dyskretnie, nie chcąc ranić serca schorowanéj kobiety. Po załatwieniu téj korespondencyi, wsiadła do wagonu wraz z swoją nową pracodawczynią i udała się do objęcia obowiązków.
Wypadkowym sposobem dowiedział się pan Kamiński o odjeździe Zosi z Lipowa. Powracając z miasta spotkał pana Leona, który zapewniwszy go, że panie już zdrowe, i że nerwy ich są zupełnie spokojne, zaprosił go do siebie na chwilę.
Istotnie panie wyglądały bardzo dobrze. Pani Anna była w doskonałym humorze, a baronówna wesoła i uprzejma jak nigdy. Grała, śpiewała i ba-