— Chciałabym się widziéć z guwernantką państwa Steinhaus.
Służący spojrzał na nią uważnie.
— Zdaje mi się, że wyszła — rzekł — ale pójdę zobaczę...
Po chwili powrócił.
— Guwernantka wyszła z panienkami, ale zaraz wróci. Niech pani pozwoli do salonu, sama pani Steinhaus o to prosi i także zaraz przyjdzie.
— Nie chciałabym saméj pani trudzić, bo mam tylko do guwernantki interes.
— Ale proszę! proszę! — odezwał się głos z sali — dlaczego pani nie ma spocząć? Panna Zofia zaraz przyjdzie. A może pani ma jakie sekreta dla panny Zofii?
— Nie mam jéj do powiedzenia nic takiego, czegobym wobec pani powtórzyć nie mogła — rzekła z powagą pani Władysława. — Osobiście prawie jéj nie znam i proszona jestem tylko, aby zakomunikować jéj niektóre wiadomości od krewnych.
— Ach! więc pani nie tutejsza?
— Mieszkam w Warszawie.
— Przepraszam, że ja panią tak wypytuję, ale rozmaicie bywa, a mając dobrą nauczycielkę, nie chciałabym jéj utracić.
— Nie rozumiem pani; nie mam ani kantoru stręczeń guwernantek, ani nie potrzebuję nauczy-
Strona:Klemens Junosza - Obrazki szare.djvu/139
Ta strona została uwierzytelniona.
— 131 —