— Naturalnie...
— I sądzisz, że taką edukacyę dasz im tu w Lipowie...?
— Sama przecież wybierasz guwernantki, płacę im ile tylko każesz.
Pani zrobiła grymas.
— To wszystko na nic się zdało — rzekła — córkom naszym czego innego potrzeba.
— Hm, jak uważasz...
— Uważam, że trzeba ztąd wyjechać.
— Więc wyjedź!
— Nie wątpię, żeby to zrobiło panu przyjemność, ale my musimy wyjechać ztąd z całym domem.
— Wszyscy?
— Naturalnie, jeżeli mówię, że z całym domem, to łatwo się pan domyślisz, że idzie mi o cały dom. Tu stanowczo nie mamy co robić.
— Ależ w takim razie cóż się stanie z majątkiem?
— To już jest kwestya pańskich osobistych poglądów. Wszakże nie żeniłeś się z Lipowem i w każdéj chwili możesz się z nim rozstać.
— To niepodobna! nie sposób! — wymawiał się pan Leon, przerażony nagłem postanowieniem swéj małżonki — powtarzam, że nie sposób! Po-
Strona:Klemens Junosza - Obrazki szare.djvu/186
Ta strona została uwierzytelniona.
— 178 —