z dziećmi gonić po ogrodzie, a jak potrafi lalki ubierać!...
Gdy ją dzieci bardzo proszą, gdy cały dzień są grzeczne, to ciocia Helenka idzie z niemi do ogrodu, opowiada im jakieś bajeczki, potém urządza gry różne i zabawy. Nie chce się wracać do domu, tak miło, tak szybko czas schodzi... Siedziałyby tam do nocy, ale oto przychodzi Weronika, ta uprzykrzona Weronika i powiada, że mama prosi do domu, bo już chłodno, już rosa i Bóg wié co tam jeszcze...
Teraz dziewczynki igrają na dziedzińcu.
Wieczór nadchodzi, słońce czerwienieje, chyli się ku zachodowi, chowa za drzewa, za lasy, pozłociło wodę w rzece, pozłociło listki na drzewach, na krzakach, ślizga się jeszcze po kwiatach róż napełniających ogród zapachem — niczemu nie daruje, ze wszystkiém igra... swawoli, dopóki nie upieści i do snu nie ułoży.
Na ganek wychodzi młoda dzieweczka, w jasnéj sukience, z grubym warkoczem, związanym wstążką. Nakrywa stół, krząta się.
Dzieci przybiegają do niéj.
— Co cioteczka robi?
— Dziś tu będziemy pili herbatę.
— Ach! jak to dobrze... ojczulek tu najlepiéj lubi...
— Dlatego téż mama tu kazała nakryć...
Za chwilę ukazuje się mama, ale jakże niepo-
Strona:Klemens Junosza - Obrazki szare.djvu/193
Ta strona została uwierzytelniona.
— 185 —